...  
 
  Hera i Shanta 18.07.2025 11:03 (UTC)
   
 
HERA i SHANTA 

W połowie lutego 2006r. na liście dyskusyjnej miłośników nowofundlandów ukazała się dramatyczny apel:

„Znajomy wyjeżdża za granice i musi PILNIE ( w ciągu kilku dni) ODDAĆ 2 psy ! Poszukuje wiec chętnych do przygarnięcia rodowodowych nowofundlandów o są dwie sunie 5 i 7-letnie. Mogą być razem ale jeśli ktoś chciałby tylko jedna, to tez będzie duża pomoc
Po wielu telefonach, e-mailach, zaangażowaniu licznego grona niukarzy udało się ustalić o kogo chodzi, gdzie są suczki i jak to jest naprawdę.
Przedstawiam Wam CHANDRĘ Anmata – na co dzień zwaną HERĄ urodzoną 13 lutego 1997 roku oraz, nieco młodszą – urodzoną 17 grudnia 1997 roku -, ASHANTI Nereus – domowo SHANTI.
Prawda okazało się tylko to, że one naprawdę potrzebowały pomocy i to bardzo szybkiej. Znalazły ją u Pani Ewy.
O suniach dowiedziała się przypadkiem w sklepie gdzie kupuje karmę dla swoich psów. Że są, że rodowodowe, że mają 3 i 5 lat, że szybko potrzebują pomocy. Pojechała zobaczyć je – rzeczywistość była przerażająca. Sunie od czterech lat bytowały na działce w lesie pod Warszawą. Nie szczepione, nie czesane, marnie karmione, zostawione własnemu losowi.
„Właściciel” – przez gardło nie przejdzie mi słowo „pan” – zostawił je samym sobie, karmił je jego sąsiad. Mieszkały w wygrzebanej jamie i uciekały przez siatkę, włóczyły się po okolicy żeby znaleźć coś do jedzenia. Okoliczni mieszkańcy zawiadomili wreszcie policję, bo młodsze dzieci chodzące do szkoły po prostu się ich bały. Pani Ewa miała parę godzin na podjęcie decyzji – zaopiekować się nimi czy skazać na uśpienie. Ma już w domu 15 piesków, 8 koni i 4 koty (uratowanych od śmierci, po wypadkach, wyrzuconych przez „państwa”, ocalonych przed rzeźnią). Decyzja mogła być jedna – brać, a potem zastanawiać się co dalej.

SHANTA i HERA wyglądały bardzo marnie, na zadzie, ogonie, łapach wielkie buły zmierzwionej, sfilcowanej sierści oblepione błotem. Zaczerwienione oczy z ewidentnym stanem zapalnym, zabagnione uszy z czarna wydzieliną. SHANTA – młodsza i silniejsza -musiała więcej zjadać, nie była wychudzona. HERA wyglądała znacznie gorzej – wychudzona, zapadnięte boki. Siedziała i co jakiś czas wstrząsały nią silne dreszcze. Pani Ewa była z nią w poniedziałek u miejscowego weterynarza (miała temperaturę) i stwierdził, że to zapalnie pęcherza lub coś z nerkami, dał antybiotyk i stwierdził, że powinno pomóc.
Nic nie pomogło, gorzej zaciemniło tylko obraz. Ponieważ HERA zostawiała na śniegu ślady krwi i moczu? czy ropy? zadecydowałyśmy, że nie ma na co czekać i zabrałyśmy ją do kliniki w Warszawie, do której mam zaufanie. Trafiłyśmy do położnika dr Gizińskiego – diagnoza - zaawansowane ropomacicze – rokowania niepewne, suczka stara słaba (48 kg, w tym jak się okazało 2,5 kg ważyła wypełniona ropą macica!), jedyne co pozwalało mieć nadzieję to w miarę dobre wyniki krwi – nerki i wątroba nie były zaatakowane.
Jeśli operacja to natychmiast – nie było innej możliwości.
Do 22.30 czekanie – telefon do kliniki i dobre wieści – HERA zniosła operację nieźle, wybudziła się z narkozy. Można ją w sobotę odwiedzić i wyprowadzić na spacer. HERA osowiała, ale już bez dreszczy dość chętnie wyszła na spacerek, nie chciała nic jeść tylko dużo piła. Zdecydowaliśmy zostawić ją w szpitalu do poniedziałku – będzie pod dobra opieką lekarską na wszelki wypadek.
Klinika zachowała się wspaniale, nie liczyli nam za dobę hotelową, a tylko za lekarstwa. Dołożyli 100 zł z puszki na bezdomne zwierzęta. Lekarstwa dla Hery płaciłam w cenie hurtowni a nie w detalu. Kupiłam im też Frontline. Całość to na razie - 1350 zł. Prawie wszystko zapłaciliśmy.
Za tydzień mamy ja przywieźć na zdjęcie szwów skórnych i kontrolne badanie krwi - trochę jej poleciały wyniki po operacji, lekarz powiedział żeby się tym nie przejmować bo to normalne - ale sprawdzić trzeba. Wtedy też zabierzemy Shanti do lekarza na badania krwi, oczu i uszu
Hera zaczęła jeść!!!!!! Nie tylko mięso ale powoli przekonuje się do chrupek. Dzisiaj zawieźliśmy je z do lekarza _ Hera na kontrolę a Shanta na pierwsze badanie. Hera - oczy OK poza entropią - zapalenie wyleczone, uszy jeszcze przez 7 dni lekarstwo ale tez już są OK, wyniki krwi dobre czekamy na informację czy już można odstawić antybiotyki. Szew piękny, zagoiło się wszystko bez problemu. Resztę kołtunów wycięliśmy. Kąpiel dopiero jak będzie ciepło. Shanta wyniki krwi tez ma dobre, z wątrobą, nerkami, trzustką OK.
Dzisiaj o 13.30   Odeszła w klinice, ale z łebkiem na Ewy i moich kolanach.
Nie udało się nic zrobić. W sobotę Shanti nie chciała jeść, była osowiała, ponieważ jest znowu sporo kleszczy pierwsze podejrzenie to była babeszjoza. Dostała antybiotyk, ale wyniki badań krwi były fatalne. W poniedziałek lekarze podjęli decyzję o transfuzji, po pierwszej wyniki wtorkowe były troszeczke lepsze - zaczęliśmy mieć nadzieję, we wtorek w nocy zrobiono drugą transfuzję. Niestety dzisiaj rano wyniki były (pomimo transfuzji i leków) prawie zerowe. Nie było sensu męczyć jej więcej.
Pochowana została u Ewy w ogrodzie, tam gdzie wreszcie znalazła dom i ogromne uczucie. Szkoda,  że tak krótko była z Ewą. Hera została sama i nadal będzie potrzebować naszej pomocy.

 






 
  MENU
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przetwarzanie tylko za zgodą właściciela. Copyright © 2008 :Projekt i wykonanie Karolina Cyranowska
 



  Wyszukiwarka Google
  TWOJE IP